Laboratorium

Pati

Rozesmialam sie, odrzucajac glowe do tylu.
- A jesli go nie ma? Jesli szatan nie isnieje? - zapytalam, przekrzywiajac glowe w bok. - Nie wiesz jeszcze co to strach. Ale wkrotce sie przekonasz....- pwiedzialam i wstalam.

Lady

- zamknij sie wreszcie !! - marknelam szarpiac sie coraz mocniej - co ci znas !!? -

Sung

- Tak smiej sie pusta lalko!- wykrzyknelam jej w twarz- Jestes Ty, to sie liczy. Tak w ogole to nie ma roznicy! Jedno i to samo- spojrzalam na nią. Kiedys byla mi bliska- teraz nienawidzilam jej z calego serca.

Pati

- Dobre pytanie. - pokiwalam glowa, patrzac na Angel. - Duzo mi z was. Nawet nie wiesz, jak duzo... - podeszlam do niej, przechylilam jej glowe do przodu i odsunelam wlosy z jej karku. Ponaciskalam pare razy w tamto miejsce. Angel syknela z bolu.
- Boli, co? Ma bolec. - powiedzialam, juz bez usmiechu. Wstalam i spojrzalam z pogarda na rozbitkow. - Wiecie, dlaczego jestescie tu na wyspie, prawda?

Sung

- Nie dodytaj jej- powiedzialam , probujac wstac, ale sznury mocno trzymaly- Nie jestem w stanie uwierzyc Ci w ani jedne twoje slowo- syknelam

Lady

- jesli mi powiesz bede wiedziala - warknelam w jej storne

Pati

Patrzylam to na Sung, to na Angel. Nagle cos we mnie drgnelo. Odworcilam sie szybko plecami i podeszlam do stolu ze strzykawkami i skalpelami. Przez chwile przebieralam palcami wsrod nich, po czym znow sie odwrocilam.
- Macie wszczepione specjlane implanty. Juz przy urodzeniu zostaly one wam tam.. wszczepione. Kapujecie? Wasze wlasne matki sie na to zgodzily. Bylo z gory ukartowane, ze polecicie tym samolotem, wasi przyjaciele o tym wiedzieli.. wszyscy, oprocz wasz. - usiadlam na krzesle przed nimi. - Smutne, co? Teraz jestescie poddawane roznym eksperymentom. Zreszta ta wyspa to jeden wielki eksperyment. - powiedzialam, wzruszajac ramionami. - Wiecej wam nie powiem, bo inaczej bede musiala was zabic. - w tym momencie Kacper sie poruszyl. - Nie mowcie mu o tym. Dowie sie w swoim czasie. - powiedzialam i pochylilam sie do nich, po czym szepnelam: - Bedzie dobrze. - wstalam i wyszlam na chwile z gabinetu.

Sung

Popatrzylam z oburzeniem na wychodzaca Pati. Potem spojrzalam na angel
- Nie wierze... Jak, nie nie moge...- mowilam zszokowana po tym co uslyszalam- Ona kłamie! To nie prawda. Łże jak pies!- powtarzalam głosno

Lady

-Klamiesz - powiedzilalam przez lzy , nie moglam w to uwierzyc .Zaczelam patrzec w jeden punkt

Sung

- Nie wierze jej, nie umiem, przeciez to bzdury!- ciagnelam dalej. Nie moglam sie uspokoic

Pati

Podeszlam do dwoch mezczyzn, stojacych w rogu korytarza i rozmawiajacych cicho.
- Ekhm ekhm... - odchrzaknelam cicho.
- Doktor Mird.. witam. - powiedzial jeden z nich, przygladajac mi sie bacznie.- Jak samopoczucie?
- Bez tych ceregieli, Collins. Chcialabym wiedziec co z Liz.
Collins cos wymamrotal pod nosem, po czym powiedzial glosniej:
- Obecnie jest w spiaczce.
- Czy byly jakies komplikacje, gdy ja przyniesli? - spytalam.
- Nic nie pamietala.
Zaklelam pod nosem.
- I daliscie jej..
- Tak. Najpozniej pojutrze powinna odzyskac przytomnosc. Miejmy tez nadzieje, ze i pamiec.
- Nadzieja matka glupich. Trzeba miec pewnosc. - powiedzialam i ruszylam w kierunku lab, w ktorym byla trojka rozbitkow.

Sung

Nadal bylam wszkou. Dziwne uczucie. Po jakies chwili ogarnela mnie sennosc... NIe mowiac juz nic spojrzalam na Angel i zasnelam.

Pati

Weszlam do pokoju i starannie zamknelam za soba drzwi. Popatrzylam na Sung.
- Spi? - spytalam. - A wygladala na taka mocna.. - zachochotalam i zabralam masc. Posmarowalam nia skronie Sung.

Lady

- jak tak mozesz ! ufalam ci !! - warknelam ze lzami w oczach

Pati

Schowalam masc, wytarlam rece i usiadlam obok Angel.
- Nie rozumiem dlaczego czasownik "ufac" mowisz w czasie przeszlym. - westchnelam. - Nadal mozesz to robic. - mrugnelam do niej.

Lady

- po tym co robisz teraz !! - splunelam jej na twarz( wybacz:P :* ) - wole umrzec- warknelam

Pati

(ehehe, tez bym tak zrobila Wink

)
Wsciekla, wstalam i obmylam twarz. Odwrocilam sie do Angel.
- Czytaj miedzy wierszami, a moze kiedys do czegos dojdziesz... - warknelam. - Kiedy mowilam o zaufaniu, mialam na mysli, ze wcale moim celem nie jest, abyscie tutaj zgineli. - pokrecilam glowa. - Ale teraz juz sama nie wiem, po czyjej stronie jestem.

Lady

- widzisz czasem trzeba wybrac - mruknelam patrzac na nia krzywo- pomyslec ze ty caly czas udawalas -