DŻUNGLA

Kacper

- Słuchajcie, pogadacie jak przjedziemy jaskinie ok? Chodźcie!

Nekisha

Nek ruszyła za Kacprem i innymi.

Lizzy

Razem z reszta rozbitków ze swojej grupy Liz weszla przez jaskinie do północnej dzungli "Wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej" zasmiala sie w duchu "Chyba zazcynam przyzwyczajac sie do tego miejsca..." pomyslała i podażyła przed siebie...

Kacper

Rozbitkowie po godzinie doszli do plaży...

dezyda

Rachel weszła do dżunglii. Powoli sżła obserwując bardzo uważnie korony drzew.

dezyda

Rachel usłyszała krzyk Kacpra z plaży.
-Nie moge czekać- odkrzyknęła- a juz mój żołądek na pewno -dodała patrząć w górę. Wreszcie zauważyła to czego szukała. Zaczęła wspinać się po drzewie.

Kacper

Kacper przyszedł do dżungli. Widział ,ze weszła na drzewo...
- Jak skończy to z nią pogadam - powiedział po cichu.

dezyda

Rachel zauważyła gniazdo. Usiadła na gałęzi i zaczęła sie przesuwać w jego kierunku. Wyjęła mały woreczek, który znalazła na plaży. Powoli zaczęła pakować jajka- 6 sztuk. Włozyła je ostroznie do torby i zazcęła schodzić z drzewa. Zeskoczyła na ziemię.
- Co jest? - spytała Kacpra

Kacper

- Mam pytanie... Co się wczoraj stało? Słyszałem, że ty wołasz pomocy... Mimo, że byłem na południu... Dlatego na plazy sie ciebie chcialem spytac, czy umiesz rozmaawiac telepatycznie - powiedzial Kacper - wiem, ze to dziwne,.... Ale slyszalem Ciebie... wolalas pomocy... i mowilas cos o malej dziewczynce...

dezyda

Rachel przyglądała mu sie uważnie.
-Nie potrafię tego wyjaśnić, nie znam sie na telepatii, jak byłam mała bawiłam się w to z przyjaciółką, ale to była tylko zabawa- powiedziała- i zapewniam Cię, że mała dziewczynka nie była tej nocy najgorsza- mrugneła do niego i ruszyła w stronę plaży.

Kacper

- Wiem, byłyscie w tej jaskini! I tam kogoś zabili... Mówuiłas m io tym telepatycznie... ale bardzo niewyraźnie cię śłyszałem... - Kacper byl zaskoczony - zabawy, zabawy... Moze dzieki nim potrafials m icos powiedziec??
Kacper udal sie z nia na plażę.

dezyda

Rachel szła naburnuszona przez dżunglę, kiedy cos zauważyła.
"Co to?? Kawałek białej sukienki?" - myslała. Cos zniknęło za drzewem, ruszyła w tą stronę.

dezyda

- Ej ty!!- krzyknęła Rachel podążając za dziwą postacią. W koncu ją zobaczyła. Krzykneła. "Zabije gnoja" pomyslała

dezyda

Rachel podbiegła do tego czegoś i złapała za sukienkę. To był jeden z tych oślizgłych potworków. Zaczął na nia syczeć ale materiału nie chciał puścić
- Oddawaj to cholero mała- wydarła sie na niego

dezyda

Paskudztwo zaczęło syczec jeszcze groxniej i pokazało swoje białe zębiska.
- Nie, nie dam- mowiła Rachel. Prawie zaczął ciągnąć ją do siebie.
-Skąd ty masz tyle siły -zdziwliła się

Skrobak

( co to za Alien ?? uwazaj by cie kwasem nie oplul Razz

)

dezyda

Paskudztwo szarpneło tak mocno, że Rachel straciła równowage. Mimo wszystko wcale nie zamierzała oddać mu sukienki. Wyjęła dezodorant i psikneła mu w oczy. Zapiszczało i pusciło łapiąc się za oczy. Rachel odzyskała sukienkę. Pierszw co rzuciło jej się w oczy to napis napisany krwią. Paskuda uskoczyła i zaczęła uciekać.
- Wracaj tu- krzyknęła i zaczeła biec za nim.

Skrobak

Powoli dotarlem do bunkra. Lezala kolo niego bomba ktora po przyjsciu z poludnia przynioslem tutaj.

- No to do roboty - powiedzialem i zaczolem ustawiac zapalnik. Miedzy czasie myslalem o Megan.-Jesli uda mi sie nadac wiadomosc to moze wtedy jakos mi wybaczy... - mialem taka nadzieje... Ustawilem zaplnik na 30 s i ucieklem by sie ukryc.