DŻUNGLA

Pati · Wysłany: Pon 19:20, 27 Mar 2006 Temat postu:

- Nie ma sprawy. - powiedzialam i mocniej objelam go za szyje. Wolalam sobie nie wyobrazac co by bylo, gdybym spadla.

Skrobak · Wysłany: Pon 19:23, 27 Mar 2006 Temat postu:

Zrobilismy jeszcze kilka szybkich rundek i wyladowalismy na ziemi. Delikatnie ja odstawilem.
- Bedziesz miala co opowiadac dziecia. - powiedzialem. - Musze sie zmienic w normalna postac.
Zaczolem myslec o dzisiejszym dniu z Joan. Podzialalo prawie odrazu. Po chwili wygladalem normalnie.
-Ok. Wracamy do bunkra ?

Pati · Wysłany: Pon 19:24, 27 Mar 2006 Temat postu:

- To bylo niesamowite. - powiedzialam uradowana. - Dobra, mozemy isc. - zlapalam go za raczke i weszlismy do bunkra.

Lizzy · Wysłany: Pon 20:11, 27 Mar 2006 Temat postu:

Elizabeth nawet nie zauwazyła kiedy zapadła noc. Otworzyła oczy i ukazał jej sie piekny widok - niebo było bezchmurne i pełne gwiaz. Wpatrywała sie w nie dobre kilkanascie minut az postanowila wstac i ruszyć do bunkra. Jak sie okazało nie było to takie proste - nadal byla osłabiona. Po kilku metrach zaslabła - złapała sie pierwszego lepszego drzewa żeby nie upaść. Nagle zobaczyła w cieniu jakąś postać. Powoli zaczeła sie do niej zbliżać.

Lizzy · Wysłany: Pon 20:28, 27 Mar 2006 Temat postu:

Elizabeth stała jak wryta. Na ucieczkę i tak nie miała siły. Postac wyłoniła sie z cienia. Był to wysoki mezczyzna ze szrama na prawym oku.
-Pójdziesz ze mną - powiedział oschłym i przerażającym głosem i złapał ja za ramię.
-Ałłł... To boli! Puść mnie!
Mezczyzna puścil Liz.
-Idz za mną.
-Dokąd?
-Chodz! - krzyknąl. Liz nie miała siły się sprzeciwiać. Posłsznie, ale powoli szła za mężczyzna. Doszli to znanego jej mijsca - tzw. Zakazanej Strefy. Kiedy byli przy włazie wskazał jej żeby zeszla na dół, co Liz pospiesznie zrobiła. Tym razem trafiła jednak do innego pomieszcznia. wyglądało na małe laboratorium z białymi ścianami i jedna lampa dająca nikłe światło. Poznała jednak mezczynę z którym miała do czynienia przy ostatniej wizcie.
-Zawiodłas mnie mała klamczucho - powiedzial szyderczo - wcale nie miałas zamiaru z nami współpracowac - czyż nie?
Liz nic nie odpowiedziała.
-Patrz na mnie kiedy do ciebie mówie. - krzyknąl i uderzyl ja w twarz tak, że poleciała jej krew. - Potrafie byc bardzo niemiły... dostaniesz to na co zasłuzyłaś.
-Plije na was. - Liz spluneła pod nogi faceta. - Możesz mnie nawet zabić! wiesz o mnie dosyc i wiesz pewnie tez, że dla mnie nawet śmierć nie bedzie kara.
-Wiem i dlatego Cie nie zabijemy... Damy ci tylko nauczkę...
Nagle do pokoju wszedl facet który ja przyprowadzil. Podszedl i kopnąl ja w brzuch. Liz upadła i zwineła sie z bólu.
-i co teraz powiesz? Jestes zbyt słaba aby użyć swoich mocy? Prawda? - rozesmial sie szyderczo
-Pożałujesz tego... Pożałujesz...- wydusiła elizabeth. Drugi facet kopnal ja ponownie, a po chwili poczuła jak przecina skóre jej raminie. Zemdlała.

Lady · Wysłany: Pon 21:23, 27 Mar 2006 Temat postu:

Doszlismy przed bunkier - to tutaj- powiedzilam z usmiechem do mezczyzny

abradab89 · Wysłany: Pon 21:32, 27 Mar 2006 Temat postu:

No to sie ciesze - Flex musial przyznac ze droga nie byla najgrsza ..

Lady · Wysłany: Pon 21:35, 27 Mar 2006 Temat postu:

- no to idziemy- puscilam mu oczko i weszlam do bunkra razem z nim

Lizzy · Wysłany: Wto 15:45, 28 Mar 2006 Temat postu:

Elizabeth obudziła sie gdzieś w dzungli. Otwoezyła oczi i chciała się podnieść, ale poczuła przeszywającu bol w całym ciele. Spojrzała na swoje ręce były całe we krwi. Przeraziła sie i obejrzała. Miała na ciele mnóstwo ran i sińców. Cała byla we krwi, a na prawym udzie miała wypalona skórę. opadła bezwłandie na ziemię. Nie miała siły żeby sie podnieść, zamkneła oczy. Nie mogła nawet urzyc swoich umiejętności - była zbyt wycieńczona. :Teraz to chyba naprawde zdechne na tej wyspie... Pożałuja..." pomyślała, a po jej policzku popłyneła pojedyńcza łza.

Lizzy · Wysłany: Wto 16:19, 28 Mar 2006 Temat postu:

Nagle poczuła, że cos ja traca mokrym nosem - był to oczywiście Dars. Zaczął szczekać i ciagnąc rąbek jej bluzki.
-Dars, nie mogę... - wydusiła ledwo Liz. Pies nie przestawał szczekać. Elizabeth bardz chciała sie podnieść, ale nie mogła.

Lizzy · Wysłany: Wto 17:01, 28 Mar 2006 Temat postu:

Elziabeth dopiero teraz dostrzegła list leżący obok niej. Siegneła po niego ręką, ale była za daleko.
-Dars, daj to pani! Daj! - pies natychmiast podał jej katrkę. Lizzy przeczytała go i zamarła... Chciała sie podnieśc i prawie jej sie udało, ale po dwóch krokach upadła czym tylko sobie zaszkodziła. Poczuła jak rana na udzie piecze. Ból stawał się z czasem coraz uciążliwszy. Straciła przytomność.

Sung · Wysłany: Wto 18:16, 28 Mar 2006 Temat postu:

- Oo... kogo ja tu widze... Pan Wilk postanowił wrócic po 5 dniach... I widze nawet polowanko było- zwierze spojrzała na nia maslanymi oczami- No juz dobrze- pogłaskała go, odziwo sie dał- na pewno chcesz sie czegos napic, dlatego jestes taki potulny- powiedziała wracając do bunkra po wode

Sung · Wysłany: Wto 18:25, 28 Mar 2006 Temat postu:

- Prosze- powiedziała kładac mu przed mordą miske. wilk odrazu sie na nią rzucił.- Nie ma za co...- powiedziała siadając koło niego

Sung · Wysłany: Wto 18:34, 28 Mar 2006 Temat postu:

Sungg wstała Wilk po chcwili tez...
- O mam pomysl nie mozesz wchodzic do bunkra to chodzmy razem nad wodospad... - powiedziała patrzac sie na niego krzywa- chodz- powiedziała

Lizzy · Wysłany: Śro 10:17, 29 Mar 2006 Temat postu:

Elizabeth obudziła sie dosyc wcześnie. Ból nadal był nieznośny. Oparła sie o najbliższe drzewo i siedziała tak głaskając Darsa po sierści. Czuła sie nieswojo gdyz otaczała ją gęsta mgła i niewiele przez nia widziała. Nagle poczuła jak przez koroney drzew nad nia przebijaja sie pojedyńcze kropelki deszczu. Padało coraz mocniej i mocniej. Deszcze zmył z niej ślady krwi, ale za to rana po poparzeniu na udzie zaczeła mocniej piec.

Lizzy · Wysłany: Śro 15:36, 29 Mar 2006 Temat postu:

Deszzc przestał padać. Mimowolnie obmył rany elizabeth. Mgła tez juz opadła. Lizzy przez jakis czas usilnie próbowała wstac, ale na nic to sie nie zdało. Przeszła kilka kroków i upadła. Nie zadawała sobie więcej trudu i usiadła pod najbliższym drzewem.

Sung · Wysłany: Śro 19:26, 29 Mar 2006 Temat postu:

- To jak rozdzielamy sie czy idziemy kupą- powiedziała wychodzac z bunkra. Przyleciał do niej Wilk- O czesc- pogłaskała gp

Kacper · Wysłany: Śro 19:28, 29 Mar 2006 Temat postu:

- Jak chcecie Wink

ALe chyba lepiej razem - usmiechnal sie.